Leżysz w łóżku o drugiej w nocy, a jedno ucho pulsuje tak mocno, że słyszysz bicie własnego serca. A może to ten ciągły świerszcz, który sprawia, że każda rozmowa brzmi jak krzyk przez watę. Próbowałeś już kropli, tabletek i „po prostu poczekaj”. Nic nie działa szybko, a wszystko jest za drogie.
A co jeśli największa ulga, jakiej kiedykolwiek potrzebujesz, już czeka w Twojej kuchennej szufladzie – owinięta w papierową skórkę i pachnąca niedzielnym sosem?
Tysiące osób po 45. roku życia odkrywa, że czosnek, ta sama cebulka , którą piecze się z kurczakiem, od wieków po cichu przewyższa skutecznością krople do uszu dostępne w aptekach . A jakie historie się pojawiają? Są zbyt dobre, żeby dłużej trzymać je w tajemnicy.
Czytaj dalej, bo pod koniec dowiesz się dokładnie, dlaczego Twoja babcia trzymała ząbek czosnku na stoliku nocnym.
Kryzys ucha, którego nikt się nie spodziewa
Po czterdziestce ryzyko infekcji ucha, gromadzenia się płynu i szumów usznych rośnie z roku na rok. Przeziębienia utrzymują się dłużej. Baseny zamieniają się w koszmar. Jedna noc z zatkanym nosem i nagle wpisuje się w Google hasło „pogotowie ratunkowe otwarte teraz”.
