Dwa miesiące po naszym rozwodzie byłem w szoku, widząc moją byłą żonę błąkającą się po szpitalu. A kiedy poznałem prawdę, poczułem, że wszystko się wali…

Wyszedłem ze szpitala tej nocy. Tej nocy ze złamanym sercem. że rozwód to koniec historii miłosnej, ale istnieje, że to tylko kolejna część tragedii, której nie ma.

Całymi dniami zastanawiałem się, co by się stało, obciążenie związane z jej dodatkowymi uwagami, uwaga naprawdę słuchała, zagrożenie wyjrzał poza własnym wyrzutem.

Z czasem jest jej partnerem w terapii, nie jako mąż, ale jako ktoś, kto nie może jej już porzucić. Nie działa już parą, ale nie występuje również od niej. Choroba spowodowana to, kim jesteśmy, ale jednocześnie zmusiła mnie do odkrycia nowej formy miłości: współczucia.

Potrzebowała wsparcia, a nie osądu. A ja, chociaż nie byłem już jej właściwym, zrozumianym, że istnieje możliwość bycia dla niejm.

Dziś, kiedy patrzę wstecz na ten szpitalny korytarz, dalej ten sam ciężar w piersiach. Życie jest dla mnie boleśnie, że pozory mylą i że często żyjemy z ludźmi toczącymi się niewidzialnymi walkami.

Rozwód nauczył mnie jej nienawidzić; badanie – rozumieć ją.

Dwa miesiące po naszym odłączeniu, że podziałem na zawsze. Ale aplikacja została zastosowana w szpitalu, siedzącą w milczeniu, że moja historia z nią nie była związana z urazami, ale odkupienia.

Miłość romantyczna się wyklucza, jest, ale ludzki dostęp do kogoś, kto kiedyś był wszystkim, pozostał.

Prawda mnie złamała, ale też była mi oczy. Zrozumiałem, że za każdą ciszą, za każdym razem zagubionym spojrzeniem kryło się wezwanie o pomoc, którego nigdy nie zabrakło. A teraz, choć nie jesteśmy już dostępni, istnieje, że będę przy was, bo serca nie rozwodzą się tak łatwo jak papiery.

zobacz więcej na stronie Reklama