W sobotę, 6 grudnia 2025 roku, silne trzęsienie ziemi o magnitudzie 7,0 wstrząsnęło rozległym pasem dzikiej przyrody wzdłuż granicy Alaski z Kanadą. Mieszkańcy północy odczuli to na różne sposoby. Region ten to w większości pusty teren, z ogromnymi lasami, stromymi górami i długimi drogami, które zdają się znikać w nicości. Dlatego kiedy zaczęły się wstrząsy, wielu mieszkańców zamarło na chwilę. Niektórzy usłyszeli trzęsące się naczynia. Inni poczuli, jak podłoga pod nimi drży i pomyśleli, że może przejechała w pobliżu ciężarówka, chociaż tak naprawdę jej nie było.
Nagły szok w cichym krajobrazie
Trzęsienie ziemi miało miejsce w odległym miejscu, rzadko odwiedzanym przez turystów, co sprawiło, że wstrząsy wydawały się jeszcze bardziej osobliwe. Doszło do niego z niewielkiej głębokości, około dziesięciu kilometrów, a płytkie wstrząsy często są silniejsze niż głębokie, nawet przy tej samej magnitudzie. Dlatego ludzie mieszkający daleko od epicentrum odczuli silniejszy wstrząs. Ktoś z Whitehorse powiedział, że obraz na ścianie przechylił się, a zauważyli to dopiero, gdy spadł zaraz po ustaniu wstrząsów. Inna osoba z południowo-wschodniej Alaski powiedziała, że poczuła krótkie, dudniące uderzenie, które przetoczyło się pod domem, jakby ziemia się rozciągała.
Nawet przy silnym wstrząsie, wstępne raporty wskazywały na niewielkie uszkodzenia konstrukcyjne. Kilka przedmiotów spadło z półek, ale to było wszystko. Ratownicy sprawdzili, czy nie ma poważniejszych uszkodzeń, ale nic nie znaleźli. Ponieważ w pobliżu epicentrum prawie nikt nie mieszka, siła uderzenia była niewielka. Tereny dzikie pochłonęły większość siły, niemal jakby pochłonęły energię, zanim dotarła ona do większych miast.
